30 kwi 2015

Codzienność miła jest

Te kilka nieprzespanych nocek dały mi porządnie w kość. Wyglądam jak zombie, a tych czarnych worków pod oczami nawet korektor nie potrafi już zamaskować. Jestem już zmęczona byciem ...taką nieidealną. Chciałabym mieć dom na błysk posprzątany, dzieci wystrojone dzień w dzień, obiad z dwu dań na piecu powinien stać. Wszystko raz, raz zrobione być powinno i do tego idealnie. A mnie się nawet nie chce schylić po te zabawki rozrzucone po całym saloniku naszym. I wszystko robię tak jakoś bez organizacji, więc i żadnych spektakularnych efektów nie widać, niestety...

26 kwi 2015

Ona i On

Kocha się nie za co­kol­wiek, ale po­mimo wszys­tko kocha się za nic...


Miał wtedy prawie 8 lat. Dokładnie 7,5. Niski, chudy taki, z bujną, ciemną czupryną. Modnie obciętą w tamtych czasach - na garnek :)

24 kwi 2015

Piaskownica

 zdjęcia...

Dzisiaj zdjęć pełno tutaj zagości. Może choć trochę je uporządkuję, tyle ich się nazbierało...i wciąż nowe i nowe robimy. A wybrać kilka zawsze trudno, bo na każdym zdjęciu jakaś chwila uchwycona, co to już do przeszłości należy. I tu ta słodka minka Róży, a na kolejnym już coś z przejęciem robi wysuwając swój mały języczek. Aparatem zawładnęła też Rita, więc zdjęć przybywa, a niektóre to już takie artystyczne... Nigdy nie usunęłam żadnego zdjęcia...jedynie takie naprawdę mocno zamazane, że nic kompletnie nie widać było na nim. Dlatego zdjęcia u nas liczymy w tysiącach, zresztą u wielu z Was pewnie także tak jest. 

21 kwi 2015

Dzieciństwo

 córek naszych...

"Dzieci i zegarków nie można stale nakręcać, trzeba im dać też czas do chodzenia."
 
Pozwalam moim dzieciom na wiele. Dlatego, że bez pewnych rzeczy dzieciństwo nie jest pełne...

POZWALAM

20 kwi 2015

Takie tam dyrdymały...

Zakładając bloga, czułam, podskórnie czułam, że to nie będzie tylko o tych moich dzieciach. Wiem, wiem, są one wspaniałe, cudowne, najukochańsze, i jakby trzeba było to życie za nie oddam. Choć w dniu dzisiejszym to z kilka lat dobrych mi zabrały same, tak dały popalić. Pewnie zmiana pogody się szykuje albo jaki inny armagedon. 

17 kwi 2015

Małe opowieści

 część druga...

Radio zatrzeszczało, głos po izbie się rozszedł...jak celnie wystrzelony nabój...Matka zamarła z łyżką w dłoni. Ojciec czujnie brwi uniósł w górę, spoglądnął na dzieci, kiwnął jej głową. Spokojnie - jego oczy zdawały się mówić. Obiad akurat jedli. Na środku stołu misa wielka. W niej ziemniaki, góra ziemniaków w mundurkach. Obok mniejsza miska, taka blaszana. Tam gzika pyszna, pełno w niej szczypiorku i cebuli. A każdy porządną łyżkę w dłoni miał. I z tej jednej, wspólnej misy obiad jedli...

13 kwi 2015

Śmierć oczami dziecka

 gdy umiera bliski...

„Śmierć jest jedynie przebudzeniem ze snu”

Raka miał...albo rak miał jego...osiadł sobie mu w płucach, i stamtąd to tu, to tam, kap, kap, kap...a potem to już wszędzie był...inwazja zajęła mu 2 tygodnie...szybko.

On palił..dużo..od lat wczesnej młodości...bez przerwy. A gdyby nie palił to zdrowy by był? Czy nie? Takie tam gdybanie. Taki koniec był mu pisany, nie inny...

10 kwi 2015

Półtora roku

minęło jak jeden dzień...

Tak, Róża rośnie. Jak na drożdżach. Ostatnie pół roku dosłownie mignęło mi przed oczyma. Patrzę na nią, chłonę każdy jej ruch, każde spojrzenie, uśmiech, jak i buzię skrzywioną, łzami zalewającą się, choć to rzadkość na szczęście. Bo ona taka radosna. Chciałabym nauczyć się ją na pamięć, obserwuję dokładnie i w zachwycie. Zdjęć niezliczoną ilość robimy, choćby na jakiś czas zatrzymać te chwile. Bo one już się nie powtórzą. Dane nam tylko ten jeden raz, przez moment napawać się jej maleńkością, tymi rączkami pulchnymi niewprawnie, ale pewnie oplatającymi nasze szyje. Tym oddechem ciepłym przy policzku, gdy wtula się we mnie. Bo ona najczęściej na rączkach, tak lubi być blisko mnie, blisko nas. 

7 kwi 2015

Bez pośpiechu

 nas czworo...

Święta. Czas wolny. Czas poświęcony rodzinie. Dzieciom. Czas na rozmowy przy wspólnym śniadaniu. Czas na radość i śmiech przy wspólnym oglądaniu Misia Jogi. I w końcu tata napatrzeć się może, stęskniony wielce, na córeczkę swą. I co on ją wytuli, wyściska, ukocha, musi mu to starczyć na kolejne tygodnie bez niej spędzone. A i Starsza uwagi potrzebuje, i w końcu ma nas razem. Wieczory spędzane na sofie, każdy umoszczony tak, aby wygodnie mu było. i razem, to najważniejsze. I rozmowy się toczą, śmiechu pełno, a co chwilę ktoś ucisza, cii, bo Róża śpi. Film tam jakiś leci, no niby oglądamy, ale tu ta rozmowa rozprasza. I nikt już nie wie, co ogląda, bo ten wątek już nieważny. Bo tata coś powiedział, a my z Ritą już boki zrywamy ze śmiechu. On pranie suche składa, ja nowe wieszam. Zapach świeżości w każdy kąt pokoju się wciska, tak przyjemnie jest. Rita leżąc przygląda się nam, i nie, ona nie pomoże. Ona to jedynie wyprasować może, ale to nie dziś, bo zmęczona. A tata mówi, że leniuch, ale to po matce. Bo mama też

6 kwi 2015

Tran Norweski Moller's

bo tran może być naprawdę dobry...

Moje trzecie dziecko, czyli blog ten, miał jakieś 3 lub 4 dni, gdy u znajomej blogerki na fb pojawiła się zachęta do wzięcia udziału w Akademii Szczęśliwej Mamy. I możności zostania Ambasadorką Tran Moller's. Oczywiście ja, jak to ja, nie myśląc wiele, zaraz się zgłosiłam. Trzeba było ankietę wypełnić oraz napisać, dlaczego to mnie powinien przypaść w udziale tytuł Ambasadorki. Napisałam  - a jak, zdań kilka zaledwie - bo akurat na spacer wybywałyśmy, i

3 kwi 2015

Wielkanoc

życzenia

"I marzył wśród Wieczerzy Ostatniej Rozpaczy,
By, nie mogąc łez zleczyć, choćby ten prostaczy,
Najprostszy pozostawić dar chleba i wina."
Leopold Staff Tajemnica chleba i wina