27 lut 2015

na-kawe.net

kawa, herbata, a może rolki?

"Wielu ludzi wkracza w nasze życie zupełnie przypadkowo. Niektórzy pojawiają się na kilka dni, inni niekiedy nawet tylko na kilka godzin. Nieliczni pozostają z nami na zawsze."
 

Jak urodziłam Ritę, byłam bardzo młodą osobą, z pełnym towarzystwem wokół siebie. Pomimo, iż miałam dziecko, nie miałam żadnego problemu z wyjściem gdziekolwiek chciałam. Pakowałam torbę, do niej wszelakie niezbędne dziecku rzeczy, i wybywałam, nieraz na dnie całe. A to do jednej koleżanki, a to do drugiej, a następna też miała już dziecko, więc tym bardziej miałam z kim się spotykać i nuda mi nie groziła. Dodam, że w tamtym czasie jeszcze studiowałam, wiec i w weekendy wesoło było.

26 lut 2015

Miło jest, prawda?

Ania

"- Och, wiem , Marylo, że masz ze mną mnóstwo kłopotów - powiedziała ze skruchą Ania. - Tyle rzeczy robię źle. Z drugiej strony, wiele się nauczyłam i nie popełniam już tych samych błędów, a przecież mogłabym. Zaraz przyniosę trochę piasku i wyszoruję te plamy przed pójściem do szkoły. Och, Marylo, tak bardzo chciałam pojechać na ten koncert. Jeszcze nigdy w życiu nie byłam na żadnym koncercie, a kiedy inne dziewczynki w klasie opowiadają o swoich wrażeniach, czuję się zupełnie z tych rozmów wyłączona. Ty nie domyśliłaś się, jak mi z tego powodu przykro, a proszę - Mateusz się domyślił. On mnie rozumie. Miło jest, gdy ktoś nas rozumie, Marylo."

 
Zachęcajcie swoje dzieci do czytania. Kupujcie swoim dzieciom książki, przeróżne. Jeśli nie, to wypożyczajcie, biblioteki są wszędzie i bogato wyposażone. Nic tak nie rozwija wyobraźni jak słowo pisane. Moja Rita ma lat 12, a do tej pory potrafi sama spędzać czas ze sobą, nie nudząc się przy tym. Pomysłów ma tysiące i jeden więcej. I co najważniejsze, lubi czytać. A miała okres buntu i książki do ręki wziąć nie chciała... nie naciskałam, wiedziałam, że prędzej czy później zakorzeniona w niej miłość do słów zakwitnie. Teraz pochłania książki, czytając niekiedy przez noc całą :) Pozwalam. Też tak czyniłam i to rozumiem.

Dodałam tę nową zakładkę, tyle słów pięknych, wypowiedzianych lub napisanych na tym świecie się zdarzyło. Znalazłam tu dla nich miejsce. Niech sobie tu czekają cierpliwie, aż moje dzieci, za kilkanaście lat, odkryją je na nowo...

24 lut 2015

Zawsze te dwa dania

 ...

"Zdarza się, że milczy ten, kto mógłby wiele powiedzieć." 
Najczęściej na sobotę tam chodzimy. Zrobić im obiad, posprzątać tu i ówdzie, jak dziadek pozwoli, bo to od jego pozwolenia wiele zależy. Jak powie nie, takie stanowcze, lata bycia dyrektorem i nauczycielem tego go nauczyły, to nie ma zmiłuj się. Nawet pyłku kurzu nie tkniemy. Będzie sobie leżał i wyczekiwał, aż to dziadkowe "nie" na "tylko nie poniszcz mebli" się zmieni...

Obiad zawsze dwudaniowy, a kilkanaście lat wstecz, to i deser był. Zawsze. Nie tylko przy sobocie i niedzieli. Przez okrągły tydzień dwa dania się jadło, i deserem kończyło. I kompot, zawsze, taki swojski. Z owoców naszych, działkowych, ekologicznych, na własnym nawozie. Kompot i teraz też jest, przeważnie kilka do wyboru. Choć nic nie przebije soku z winogron. Wierzcie mi, Rita i Róża tylko ten piją.  Ja także, prosto ze słoika.

Teraz pomagamy jak potrafimy. Mając dwie lewe ręce, zwłaszcza do gotowania, nawet smaczne posiłki nauczyłam się przyrządzać.

23 lut 2015

Poniedziałkowa myśl

na tydzień cały...

 Od wczoraj znów życie kłody pod nogi nam rzuca. No dobra, nie kłody, tylko takie tam patyczki. Ech, życie...za co pytam się ja?

Zaczęło się niewinnie, od mego samochodu. Na wycieczkę małą mieliśmy sobie jechać, jako że mojego ostatni to dzień był z nami. Wieczorem już do pracy musiał się zabierać, więc aby czasu nie marnotrawić, postanowiliśmy gdzieś sobie pojechać. Otworzyłam auto, Różę w foteliku umościłam i pozapinałam. Już jej się pyszczek cieszył na tę wyprawę. Zasiadłam wygodnie w fotelu, odpalam, a tu wrrrr...i wrrr. Echo. Auto nie chce zapalić. Odruchowo sięgnęłam włączyć światła i okazało się, że je dopiero wyłączyłam. Także mój samochodzik stał sobie kilka dni na włączonych światłach. Zapewne wytrzymały zapalone tylko jedną noc, bo z rana już pewnie akumulator zdechł. Jak on zdechł, to i światła też zdechły. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że nawet jednego palca do tego nie przyłożyłam :) Choć raz nie obarczono mnie winą za zaistniałą sytuację. 

20 lut 2015

JaiTygrysek

 Biblioteczka Tygryska...

"A rzeka płynęła bardzo powoli, bo wcale jej się nie śpieszyło, aby dostać się tam, dokąd wiedziała, że i tak zdąży." 

Zanim zaczęłam interesować się blogami, nawet nie wiedziałam, że jest ich tyle mnogo:) Wiedziałam, że istnieją, ale szczerze powiedziawszy, zupełnie mnie to nie obchodziło. Miałam tyle spraw na głowie, że zasiadając w końcu wieczorem przed komputerem, najczęściej odpalałam jakąś grę, aby trochę odpocząć. I za dużo nie myśleć. Ewentualnie "plotkowałam" na FB z przyjaciółką, popijając ciepłe kakao i jednym okiem zerkając na jakiś film w telewizji (serialom mówimy stanowcze nie!). Przeważnie jednak opatulona w koc po samą szyję robiłam sobie książkowy wieczór. Prawdę powiedziawszy prawie co wieczór...

Któregoś jednak dnia natrafiłam zupełnym przypadkiem na blog "szafatosi". I od razu wpadłam po uszy. Coś cudownego. Nie wiem skąd ta Julka jest, ale jak dla mnie to z innego stulecia zupełnie. Do

18 lut 2015

Dopasowanie

 my...

"...ten, kto kocha naprawdę, kocha w milczeniu, uczynkiem, a nie słowami. "
 
Po długiej, jak zwykle, nieobecności, mąż do domu powrócił. Po tylu latach powinnam się już przyzwyczaić, a okazuje się, że nie. Że nie jest tak łatwo i cudownie, jakby się mogło wydawać. I że po mału bokiem mi wychodzą te jego wyjazdy, ta praca tak daleko. I ten brak bliskości i wsparcia na co dzień. Do domu powrócił, ale jaki to dom dla niego, jak więcej go nie ma niż jest. Pocieszam się tym, że ponoć dom tam, gdzie serce twoje, więc mam nadzieję, że sercem i myślami jest zawsze z nami...


Ten jego teraźniejszy zjazd do łagodnych należy. Uff. Już spieszę się tłumaczyć co te słowa oznaczają. Ano to, że szybko i bez kłótni wielu dopasowaliśmy się do siebie, po tak długiej przerwie w byciu razem. A wierzcie mi, nieraz to aż wióry lecą, tak ciężko nam się przestawić.

16 lut 2015

Hobibobi

pierwsza miłość...

"Moda przemija, styl pozostaje." (coco)

Hobibobi to pierwsza polska marka, z przepięknymi ubraniami, jaką odkryłam na facebook'u. Po jakichś dwóch latach od założenia profilu. Wcześniej nawet nie myślałam i nie wiedziałam, ze takie firmy istnieją. Często jednoosobowe, przekuwając swoją wiedzę i pasję w tak cudowne rzeczy. Oczywiście na panią z Hobibobi trafiłam przypadkiem, o ile dobrze pamiętam, to z polecenia koleżanki. Szukałam wtedy akurat jakichś niebanalnych ubranek dla Róży. Chciałam, aby były wygodne, bo Młodsza malutka była. I najlepiej, aby pochodziły w całości z Polski, od początku do końca. Aby każda niteczka nasza, swojska była. I twórca też był "nasz" - taki jakiś patriotyzm obudził się we mnie. A może po prostu miałam dość wszędobylskiej "chińszczyzny".

14 lut 2015

Zimowe zdjęcia

Walentynkowa wyprawa...

"Gdzie posiało się miłość, tam wzrasta radość"  (Św. Paweł)

Postanowiłam zabrać w dniu dzisiejszym dzieci me na małą wycieczkę. Żeby im czas się nie dłużył w oczekiwaniu na tatę, który właśnie wraca do domu. Po sześciu tygodniach pracy.
Dziś dlatego na blogu pełno zdjęć, a mniej pisania.
Dodam tylko, że w takim dniu, takie słowa (pisane) od Starszej wszelkie wątpliwości rozwiewają co do tego, czy dobry przykład im daję. Pozwoliła je zacytować, więc spiesznie je tu, ku pamięci, zapisuję:
" Mamo, tak bardzo Cię kocham i dziękuję Ci za wszystko. Za Twój uśmiech, który ogrzewa mnie w różnych chwilach życia, a najbardziej dziękuję Ci za to, że jesteś."

Miałam także, w tym miłosnym dniu, napisać moją i męża "love story", ale... rozmyśliłam się. Niedługo 13 rocznica ślubu i 20 lat odkąd trafiliśmy na siebie. Było to nam przeznaczone...Aby dzieci poznały naszą historię, niedługo ją tu zamieszczę. W naszą rocznicę:)

A poniżej efekty naszej skromnej wyprawy.

11 lut 2015

Eindhoven 2014

post napisany przez Ritę, Starszą zwaną...

Bóg stworzył świat, ale Holandię stworzyli Holendrzy.
 Niezwykły klimat, aż chce się żyć, (i te wszędobylskie rowerki). Czy świeciło słońce, czy nagle zaczął padać deszcz, temperatura nie zmieniała się. 

Miejscowość, w której mieszkaliśmy, zwała się Eindhoven. Przepiękne, duże miasto, ale sprawiające wrażenie niewielkiej mieściny, takiej swojskiej. Styl domów też cudny. Wyglądają jakby czas się dla nich zatrzymał, takie bajkowe. 
Tygodniowy pobyt + jeden dzień spędziliśmy u cioci E. i wuja L., i ich króliczka Witjie (Łiczi - Śnieżynka w przetłumaczeniu). Ciocia E. jest przyjaciółką mojej mamy oraz chrzestną mej siostry, panny Róży.

10 lut 2015

Szczepić czy nie?

Oto jest pytanie...

Sprawy wielkiej wagi powinny być traktowane z lekkością, sprawy małej wagi powinny być traktowane poważnie.

- See more at: http://www.aforyzmy.com.pl/aforyzmy/rozsadek-i-rozum/page/3#sthash.UQCmFQuN.dpuf

Sprawy wielkiej wagi powinny być traktowane z lekkością, sprawy małej wagi powinny być traktowane poważnie.

- See more at: http://www.aforyzmy.com.pl/aforyzmy/rozsadek-i-rozum/page/3#sthash.UQCmFQuN.dpuf
"Sprawy wielkiej wagi powinny być traktowane z lekkością, sprawy małej wagi powinny być traktowane poważnie."

Sprawy wielkiej wagi powinny być traktowane z lekkością, sprawy małej wagi powinny być traktowane poważnie.

- See more at: http://www.aforyzmy.com.pl/aforyzmy/rozsadek-i-rozum/page/3#sthash.UQCmFQuN.dpuf
Jak zwykle są dwa obozy. Jak zwykle zdania są podzielone, przeplatane przykładami z obu stron. Nie obywa się bez kłótni, która racja i kogo jest ważniejsza. 
Mnie tam te spory średnio interesowały, i nadal średnio interesują. Zazwyczaj, w wychowaniu dziecka...wróć. Zazwyczaj, w dawaniu przykładu dziecku, kieruję się intuicją. I nieraz namyślam się długo nad czymś, nieraz tylko chwil kilka mi zajmuje jakaś sprawa.

Dziś Młodsza miała szczepienie. Ostatnie z serii. Już od wczoraj powtarzałam jej, że do pani doktor pójdziemy, jej ulubionej. I zastrzyk dostanie w rączkę. I że na pewno ją to zaboli przez chwilę, ale ma się nie martwić. Będę przy niej i będę ja przytulać. Jeśli będzie ją boleć, ma prawo płakać. Jej wybór, o ile przyniesie jej to ulgę. Jako jedyne dziecko spośród pozostałej dziewiątki, nie płakała. Radosna i roześmiana jak zawsze. Wszak wiedziała co ją czeka, i na moje matczyne oko, nie bała się wcale. Dzięki zapewnieniom, że jestem przy niej. Wszystko przebiegło szybko, sprawnie i spokojnie. 

8 lut 2015

Wesele W.

dramat...

"Każdy absurd ma także swoja logikę."
 
To, że u mnie z normalnością nie po drodze, wiadomo nie od dziś. Parę lat wstecz, Mądra ja, wpadłam na genialny, moim zdaniem, pomysł. Taki żarcik. Każdy się uśmieje i w głowę popuka, jaka to ja nienormalna jestem.
Pomysł polegał na tym, że w trakcie prowadzonej przeze mnie i tego kogoś, rozmowy, zadam błyskotliwe pytanie, brzmiące:
" A, słuchaj no, powiedz mi, kto to napisał "Wesele" Wyspiańskiego? Bo z głowy mi uleciało."
I już widziałam te oczy wytrzeszczone w zdumieniu, to pukanie palcem w czoło bądź z prawej strony w skroń. I ripostę ciętą jakąś typu: "A, Ty co, nie wiesz? Szkoły wielkie pokończyłaś, i udajesz głupią?" wraz, oczywiście, z udzieleniem prawidłowej odpowiedzi. 

7 lut 2015

Karma

złośliwość rzeczy martwych...

"Informatyczne prawa Murphy’ego:
Awaria komputera wyczekuje cierpliwie na najbardziej niedogodny moment, aby bezlitośnie zaatakować."

Ostatnio pisałam, iż dzieci dały mi w kość. Cofam te słowa. Naprawdę. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, jak może dzień wyglądać, gdy wszystko sprzysięgnie się przeciwko tobie. Wczoraj tego osobiście, na własnej skórze mej, doświadczyłam. Jeden wielki chaos, a ja jeszcze dziś głos zachrypnięty mam, tak ryczałam z tej bezsilności i nerwów. Zastanawiam się, kto moją karmę dostał w zamian, chyba taki, co w totka wygrał. Bo jak tragiczny dzień miałam, tak ten obcy ktoś musiał mieć same wzloty. No cóż, nie od dziś mówią, że karma is a bitch...

Obudziłyśmy się dość wcześnie w ten czwartkowy poranek. Młodsza w humorze nieciekawym, tak jakby źle się czuła, marudna i płaczliwa jakaś. I taka przez calutki dzień była. W trakcie jej śniadania, mądra mama postanowiła zainstalować sobie w końcu wyczekiwany Instagram. Telefon mój przedpotopowy jest, więc skorzystałam z aparatu Starszej. Trochę się przy tym napociłam, odganiając Młodszą, bo ona też chciała sobie postukać w telefon. 

4 lut 2015

Rock, paper, scissors

co wybierzesz?...

"To nasze wybory ukazują, kim naprawdę jesteśmy, o wiele bardziej, niż nasze zdolności."

Dzieci tak mi dziś dały popalić, że nawet na łzy sił nie mam. Zwłaszcza Młodsza, Lucyperoza jedna, jakiś szał dziki ją ogarnął. Nie dość, że cały dzień szalała, na stół się wdrapywała bądź po poduchach na sofie skakała. Nie dość, że marudna przy tym była, to jeszcze jak coś po jej myśli szło nie tak, to wrzask taki podnosiła, jakby ją kto torturował. A tak po prawdzie to ona storturowała mnie dziś okrutnie. W uszach jeszcze dźwięczy mi jej wrzask. Ręce bolą od dźwigania jej sadełka. A jak zasypiała sobie wieczorem, w końcu w ciszy i spokoju, przy dźwiękach muzyki, to Starsza, aż trzy cholerne razy musiała podejść się pożegnać, co rusz ją tym wybudzając...

Także, nie trzy, ale trzysta głębokich oddechów biorę. I powoli się uspokajam. Dobrze, że chociaż na tym fb mam kilka bratnich dusz, i mogę im się choć trochę wyżalić, bo inaczej ta samotność by mnie zeżarła. Niby dzieci w domu, ale wieczorem nie ma się do kogo odezwać. Niech już ten mój wraca do domu. Ciężko tak samemu wszystko dźwigać.
 Zauroczyłam się pewną piosenką, moje dzieci również. Słowa, przetłumaczone na polski, wpisuję poniżej, tak, aby każdy mógł przeczytać. Piosenka jest cudowna, słowa także. Pełne mądrości. Możecie jej posłuchać Tutaj.

2 lut 2015

16

miesięcy...


Właśnie dziś, o godz 00.15, Młodsza skończyła 16 miesięcy. Rok i 4 miesiące. 488 dni i około 15 godzin. Mierzy ponad 80 cm, ubranka zazwyczaj jak na trzyletnie dziecko kupuję. Waga też nie piórkowa, 12 kg już ma, może ciut więcej. Zębów dwanaście już posiada. Każde przebicie zęba w kalendarzu zapisane, ku pamięci. Taka jest już duża, a zarazem takie maleństwo z niej.