29 sie 2015

Libster Blog Awards

Bardzo serdecznie dziękuję Patrycji z bloga TrzyRazyPe za tę niespodziewaną niespodziankę :) Jest mi niezmiernie miło znaleźć się w tak zacnym i miły gronie. I miło też, że ktoś uważa mój blog za fajny :))

18 sie 2015

Pozytywna energia kontra wakacyjne plany

holandia, wakacje, relaks, atmosfera, żyć
Od kilku dni tryskam tak pozytywną energią, że nawet zwróciłam tym uwagę mojej przyjaciółki. Bo gdzieś skwaszona mina się zapodziała, a w uśmiechu mi tak ładnie. Bo mam energię, mam power, mam milion myśli na sekundę i chyba zacznę je zapisywać, aby nie pogubić ich w tym natłoku. Cały dzień mam wypełniony po brzegi. Jak prawdziwa matka - ośmiornica, robię wszystko w jednym czasie, bądź płynnie przechodzę z jednej pracy w drugą. Ja. Mistrz dezorganizacji i wątpliwej organizacji.

2 sie 2015

Coś się kończy, coś się zaczyna...

Nie ma prawdy bez odwagi wyznawania jej przed ludźmi

Długo myślałam nad tym, czy pisać, wyjaśniać, publikować. Wahałam się długo, zresztą pewnie już zauważyliście moją znikomą obecność i na blogu i na fanpage'u.
Wiem doskonale, że życie nie jest tak kolorowe, jak nieraz tu opisywałam. Trochę się pogubiłam w sobie i w życiu. Zatrzymałam się. Zastanowiłam. Nie chcę opisywać nieprawdy, choć wiem, że jestem osobą, która dostrzega piękno w każdej, najmniejszej cząstce życia. Dlatego kolorowe, budujące wpisy będą wtedy, gdy i ja będę mogła spojrzeć w lustrze w swoją twarz, mówiąc: tak może być. to jest ok. 
Życie nie zawsze układa się po naszej myśli, często sami tkwimy w zawieszeniu między tym co robić, kim być i jaką drogę wybrać. A często życie za nas decyduje rzucając nas na głęboką wodę bez pytania o to, czy pływać umiemy.

Pracuję teraz mocno nad sobą. Nad tym, by uśmiech gościł częściej u mnie. By nerwy nie dawały o sobie znać tak często. Jest dobrze. Ponieważ bardzo ciężko pracuję nad sobą, nad stanem swego umysłu. Chcę z powrotem tę wesołkę w sobie odnaleźć i powiem Wam, że jest już dobrze. A nawet coraz lepiej. Nawet przyjaciółka ostatnio zauważyła tę zmianę, pozytywną. I gdzie się podział ten narzekacz? Mam nadzieję, że wyparował. Na zawsze.

Niedługo nastąpi metamorfoza i blogu i nazwy. Pracujemy dużo nad tym. Czekam także cierpliwie na wspaniałą pomoc, którą oczywiście, już po wszystkim, polecę każdemu razem i z osobna :) Fajnie budzić się z myślą, że są tacy ludzie na świecie.

Dlatego wpisy ograniczyłam na tym blogu do minimum. Wszystkie sploty wydarzeń wielu doprowadziły mnie do tego właśnie miejsca. Do zmian względem siebie, do zmian blogowych, i do innych zmian prywatnych. Ponieważ jestem z małej mieściny, co to zanim kichnę, to wszyscy wiedzą, że mam katar, więc tym bardziej nie będę chciała ani kichać, ani kataru mieć, jeśli wiecie o czym mówię ;) 

Życzę Wam i sobie wspaniałej niedzieli, tak słonecznej i pachnącej czereśniami. See you soon. Choć w innej czasoprzestrzeni :)

ps. w zamian z miłą chęcią zapraszam Was do moich ulubionych dziewczyn:
1. Matka na skraju
2. Liczę do trzech
3. Kluseczka po włosku
4. Anielove
5. Zaraz-wracam
6. Trzyrazype
7. Przygoda pachnąca Jaśminem
O SzafieTosi nie wspominam, bo chyba każdy zna :)


27 lip 2015

Slow life

slow life, góry,
Choć wakacyjny wyjazd jak mgnienie oka minął. Choć już Go pożegnałam. Choć znów sama, a w domu polnymi kwiatami pachnie. Choć dzieci wykończone odsypiają cięgiem ten wyjazd. Choć prania nie ubywa, za to pieniądze a i owszem.
To tam, w magicznym miejscu czas spowolnił swój bieg. Za uzdę trzymany, wyrywał się i wierzgał, ale ten, który go trzymał, znał swój fach w pełni.

Lubomir. 
On pokazał, czym jest slow life. Pokazał, że można robić, to co się kocha, kochając to co się robi. Celebrując czas dany nam na ziemi, pracując z radością i lekkością, nie spiesząc się nigdzie.
Tak gościnny, aż wyjeżdżać się nie chciało.
Tak miły, że prawie z kotkiem wróciliśmy. 
Z tak wielką wiedzą, że aż głupią się sobie zdawałam. Miałam w rękach biblię z 1764 roku. Niesamowite przeżycie.
Tak pracowity, jak mrówka. I pewnie silny jak ona.
Tak wyczarowujący potrawy, w taki sposób podane, że aż oczy krzyczały jeszcze, jeszcze, a brzuch jak balon wydęty.
 
Zapamiętam te czereśnie słodkie, na tacy starodawnej podane. I tę drewnianą huśtawkę, na łańcuchach do wielkiego kasztana przymocowaną. Rytualne karmienie owiec, wygłaskanych i wykochanych przez dzieci moje. Olbrzymie księgozbiory. Starodawny piec, za kominek służący. Drewniane okna, w kolorze brązu. Przejeżdżający co chwil parę pociąg. Żółty, z dwoma wagonami. Łaszące się kocięta. Skrzypiące schody. Fortepian w jadalni. I drewnianego anioła na kominku.

Hodkovice. 
Wieś. U podnóża gór ukochanych. U nas zwiemy te góry skalnym miastem. Jedne dzikie Teplickie, drugie łagodniejsze Adrspachskie.
Przeszliśmy je wzdłuż i wszerz. Całą czwórką. Dzikie jak zawsze okazały się najlepsze.

Majestat zaklęty w skałach. 
Góry ukazują kim jesteś. Wydobywają z Ciebie siły, o których nie śniłeś. Jesteś mocarzem, a wyobraźnia nie jest w stanie Cię ograniczyć...
Ponad dwa km niosłam przysypiającą Młodszą na rękach. W tym cudownym, dzikim terenie. Trudnym. Dopiero dzisiaj odczuwam ból w całym ciele. Wtedy? Czułam się niezwyciężona.

Tylko nie kozakuj. To góry rozdają tu karty...i w jednej chwili mogą strącić Cię w przepaść...










"Człowiek niczego nie zdobywa bez wysiłku"

17 lip 2015

Umiesz spoglądać przez palce?



Lubię takie godziny, przepływające przez palce leniwie. Jakby nigdzie się nie spieszyły. Jakby szepcząc do nas o tym , że czas zwolnił. Jakby chciały pokazać się nam "o tak wyglądamy..cudne jesteśmy, prawda?", jakby chciały abyś je poczuł. Każdą ich minutę. Każdą ich sekundę.

14 lip 2015

Zostawiłam dziecko w aucie...



Z początkiem lata, jak co roku, ruszyły akcje i przypominajki, aby nigdy, pod żadnym pozorem, nie zostawić dziecka w aucie. Zwłaszcza w upały.

11 lip 2015

A Ty jaką jesteś drobinką ?



Jest tak. Nie inaczej. Nie siak. Nie owak. I nie na wznak. I nie wiem, czy tak jest dobrze. Czy raczej źle jest. Czy lepiej byłoby znaleźć się w innym miejscu, o czasie innym. Nie wiem. 

8 lip 2015

Małe opowieści część IV



Zaklął pod nosem. Nawet nie zdążył się przestraszyć, tak go zaskoczyli. A przecież przeczucia dawały mu znaki od jakiegoś czasu. Powinien przewidzieć, spakować jak zawsze rodzinę,

3 lip 2015

Nie słuchasz mamy?... To ja cię zabiorę.

dom, rodzina, mama, dziecko, pan, zabrać, strach
Dwa tygodnie minęły, a mną jeszcze emocje targają. Jak tylko pomyślę o ludzkiej głupocie...
I o traktowaniu dziecka jak...lalki szmacianej, jakby bezrozumnej...

16 cze 2015

Kuchnia z mojego snu

I tak się zastanawiam, dlaczego kuchnia właśnie teraz, na początek.Może dlatego, ze jednak jest to centrum życia rodziny naszej.

7 cze 2015

Zapachniało drewnem...

Ropuszka dorasta. Nadszedł czas zmian. Niestety. Mojemu dziecięciu zakupiliśmy nowe łóżko, takie "dorosłe". Do tej pory spała ze mną ze względu na bardzo mocne ulewanie do zachłystywania włącznie..Piękna kołyska drewniana, która przyjechała do nas aż z Mediolanu, stała nieużywana. Ale bałam się ją tam samą zostawiać...Jeśli ktoś byłby chętny, za parę groszy

4 cze 2015

Zaduma

nad grobem...


"Trzeba żyć naprawdę, żeby oszukać pędzący czas. Pięknie żyć, w zachwycie. Życie zdarza się raz"

Bardzo lubię odwiedzać bliskich, którzy odeszli. Których nie miałam okazji poznać, nie dane mi było rozmawiać z nimi,

2 cze 2015

to już 20...

2 czerwca - bajka o kotku...

Jakoś tak mi ciężko się z tym pogodzić. Z tym, że moje maleństwo jest coraz starsze. Najchętniej zatrzymałabym czas..na jakieś sto lat.

28 maj 2015

Jestem bogata...

 "Każde bogactwo zaczyna się w umyśle"

Jestem naprawdę bogatym człowiekiem. Opływam we wszelkie dobra, jakie życie i natura mi podarowały. Kiedyś przyjdzie mi za to zapłacić, dlatego póki mam, doceniam po stokroć...

25 maj 2015

Laurka dla MAMY

26 maj...

"Dom to wcale nie są ściany
i sufity i podłogi
ale ręce naszej mamy"

W nocy sen jej się przyśnił. Z gatunku dreszczowców. Obudziła się

21 maj 2015

Małe opowieści

część trzecia...

Kogut zapiał ze trzy razy poranne kukuryku. Świt się zbliżał, lecz ciemno jeszcze było choć okiem wykol. Ojciec, pierzynę grubą rękami matki sztukowaną, odsunął z siebie. Przetarł oczy zaspane, przeciągnął się, aż stawy chrupnęły. Spojrzał w bok, chcąc matkę

19 maj 2015

Poranek

szczęśliwe chwile to motyle...

"Ciche szczęście w zakątku
obok galopującej wieczności."

Na to co nam życie w zanadrzu szykuje, wpływu żadnego nie mamy. Od nas zależy tylko i aż..nastawienie z jakim przyjmiemy kolejne niespodzianki...

A jeśliby takie dni ciągle się zdarzały jak dzień dzisiejszy, życie mogłoby wiecznie trwać. Udany poranek, smaczne śniadanie, obiad

17 maj 2015

Krzyż

 ...


„Nie płacz. To tylko krzyż przecież tak trzeba” – ks. Jan Twardowski

Razem, ale osobno?
Osobno, ale czy wciąż razem?
Mieć czy być?
Nie mieć i być?
Czy może mieć, ale nie być?
A może w końcu i mieć i być!

Życie odpuść. Kolejny upadek. Twarz ziemią umazana. Kolana i łokcie do krwi zdarte. I jeszcze ten cholerny krzyż, drzazgi z niego w ciało się wbijają. Nigdy nie wiadomo gdzie, prawda?

Mówią, że ona silna. Pff, rozumu nie mają chyba. Słabeusz wielki z niej i tyle.
Powiadają, że odważna, bo radę ze wszystkim daje. Rano płacze, a i tak codzienny trud dźwiga. Jak Syzyf tę skałę toczy i toczy. A skała spada. Weźmie kiedy młotek i rozpiżgnie ją w milion kawałków drobnych. Ale jeszcze nie teraz, jak przyjdzie czas na to. Bo na wszystko odpowiedni czas jest dany...
Ale to jak odważna się stanie, bo na razie to pełna lęku i wątpliwości. Jak nie z tego świata, co należy do silnych i śmiało w przyszłość patrzących. A Ona to za mała do niego albo i świat dla niej za duży...
Mówią, że będzie dobrze i że da radę. Oczywiście, że będzie dobrze i że da radę.

Poprawia właśnie ten krzyż na plecach niemiłosiernie uwierający, i ciężki jak diabli...Dumnie głowę podnosi, wzrok zmęczony wyostrza. Patrzy wokoło - i wstyd jej się zrobiło. Dobrze, że ziemią umazana jest, to i rumieńców nie widać... Jej krzyż to miniaturka w porównaniu z innymi, które ludzie dźwigać muszą...

15 maj 2015

Uwalnianie książek

to jest pomysł...


Od lat już kilku w naszej bibliotece uwalniane są książki. Te już niechciane, bo może komu zawadzają? Może ten ktoś woli w

10 maj 2015

Park rodzinny

Górecznik...9 maja



Młodsza już od kilku tygodni chęć wielką miała na wyjazd do wilka i kapturka. Wciąż i wciąż pokazywała a to głowę, bo kapturek, a to brzuszek klepała, jako wilk nażarty babcią i owym

6 maj 2015

3 maj 2015

Kartka dla Kubusia

 nadzieja umiera ostatnia.


Patrzysz na śpiące dziecko. Swoje własne...choć ono przecież nie twoje, a swoje. Pan samego siebie...

1 maj 2015

1 maja 1935

Byk...

"Żyje się tylko raz, lecz jeśli zrobi się to dobrze, ten raz wystarczy" 

Z dziecięcych lat to takie urywki pamiętam tylko...takie stop klatki jak na filmach..jakiś fragment wyrwany z całości dnia..nie wiadomo, gdzie i kiedy i jak go przypiąć...
Najważniejsze jednak w tym wszystkim jest to, że te migające sceny to same przyjemne i dobre wspomnienia...tak, miałam takie szczęście mieć cudowne dzieciństwo, skąpane w miłości i szacunku do każdego z nas...i nie, nie przelewało się w domu naszym. Choć nie. Stop. Oj przelewało się przecież często...niektórzy zwą to miłością...

30 kwi 2015

Codzienność miła jest

Te kilka nieprzespanych nocek dały mi porządnie w kość. Wyglądam jak zombie, a tych czarnych worków pod oczami nawet korektor nie potrafi już zamaskować. Jestem już zmęczona byciem ...taką nieidealną. Chciałabym mieć dom na błysk posprzątany, dzieci wystrojone dzień w dzień, obiad z dwu dań na piecu powinien stać. Wszystko raz, raz zrobione być powinno i do tego idealnie. A mnie się nawet nie chce schylić po te zabawki rozrzucone po całym saloniku naszym. I wszystko robię tak jakoś bez organizacji, więc i żadnych spektakularnych efektów nie widać, niestety...

26 kwi 2015

Ona i On

Kocha się nie za co­kol­wiek, ale po­mimo wszys­tko kocha się za nic...


Miał wtedy prawie 8 lat. Dokładnie 7,5. Niski, chudy taki, z bujną, ciemną czupryną. Modnie obciętą w tamtych czasach - na garnek :)

24 kwi 2015

Piaskownica

 zdjęcia...

Dzisiaj zdjęć pełno tutaj zagości. Może choć trochę je uporządkuję, tyle ich się nazbierało...i wciąż nowe i nowe robimy. A wybrać kilka zawsze trudno, bo na każdym zdjęciu jakaś chwila uchwycona, co to już do przeszłości należy. I tu ta słodka minka Róży, a na kolejnym już coś z przejęciem robi wysuwając swój mały języczek. Aparatem zawładnęła też Rita, więc zdjęć przybywa, a niektóre to już takie artystyczne... Nigdy nie usunęłam żadnego zdjęcia...jedynie takie naprawdę mocno zamazane, że nic kompletnie nie widać było na nim. Dlatego zdjęcia u nas liczymy w tysiącach, zresztą u wielu z Was pewnie także tak jest. 

21 kwi 2015

Dzieciństwo

 córek naszych...

"Dzieci i zegarków nie można stale nakręcać, trzeba im dać też czas do chodzenia."
 
Pozwalam moim dzieciom na wiele. Dlatego, że bez pewnych rzeczy dzieciństwo nie jest pełne...

POZWALAM

20 kwi 2015

Takie tam dyrdymały...

Zakładając bloga, czułam, podskórnie czułam, że to nie będzie tylko o tych moich dzieciach. Wiem, wiem, są one wspaniałe, cudowne, najukochańsze, i jakby trzeba było to życie za nie oddam. Choć w dniu dzisiejszym to z kilka lat dobrych mi zabrały same, tak dały popalić. Pewnie zmiana pogody się szykuje albo jaki inny armagedon. 

17 kwi 2015

Małe opowieści

 część druga...

Radio zatrzeszczało, głos po izbie się rozszedł...jak celnie wystrzelony nabój...Matka zamarła z łyżką w dłoni. Ojciec czujnie brwi uniósł w górę, spoglądnął na dzieci, kiwnął jej głową. Spokojnie - jego oczy zdawały się mówić. Obiad akurat jedli. Na środku stołu misa wielka. W niej ziemniaki, góra ziemniaków w mundurkach. Obok mniejsza miska, taka blaszana. Tam gzika pyszna, pełno w niej szczypiorku i cebuli. A każdy porządną łyżkę w dłoni miał. I z tej jednej, wspólnej misy obiad jedli...

13 kwi 2015

Śmierć oczami dziecka

 gdy umiera bliski...

„Śmierć jest jedynie przebudzeniem ze snu”

Raka miał...albo rak miał jego...osiadł sobie mu w płucach, i stamtąd to tu, to tam, kap, kap, kap...a potem to już wszędzie był...inwazja zajęła mu 2 tygodnie...szybko.

On palił..dużo..od lat wczesnej młodości...bez przerwy. A gdyby nie palił to zdrowy by był? Czy nie? Takie tam gdybanie. Taki koniec był mu pisany, nie inny...

10 kwi 2015

Półtora roku

minęło jak jeden dzień...

Tak, Róża rośnie. Jak na drożdżach. Ostatnie pół roku dosłownie mignęło mi przed oczyma. Patrzę na nią, chłonę każdy jej ruch, każde spojrzenie, uśmiech, jak i buzię skrzywioną, łzami zalewającą się, choć to rzadkość na szczęście. Bo ona taka radosna. Chciałabym nauczyć się ją na pamięć, obserwuję dokładnie i w zachwycie. Zdjęć niezliczoną ilość robimy, choćby na jakiś czas zatrzymać te chwile. Bo one już się nie powtórzą. Dane nam tylko ten jeden raz, przez moment napawać się jej maleńkością, tymi rączkami pulchnymi niewprawnie, ale pewnie oplatającymi nasze szyje. Tym oddechem ciepłym przy policzku, gdy wtula się we mnie. Bo ona najczęściej na rączkach, tak lubi być blisko mnie, blisko nas. 

7 kwi 2015

Bez pośpiechu

 nas czworo...

Święta. Czas wolny. Czas poświęcony rodzinie. Dzieciom. Czas na rozmowy przy wspólnym śniadaniu. Czas na radość i śmiech przy wspólnym oglądaniu Misia Jogi. I w końcu tata napatrzeć się może, stęskniony wielce, na córeczkę swą. I co on ją wytuli, wyściska, ukocha, musi mu to starczyć na kolejne tygodnie bez niej spędzone. A i Starsza uwagi potrzebuje, i w końcu ma nas razem. Wieczory spędzane na sofie, każdy umoszczony tak, aby wygodnie mu było. i razem, to najważniejsze. I rozmowy się toczą, śmiechu pełno, a co chwilę ktoś ucisza, cii, bo Róża śpi. Film tam jakiś leci, no niby oglądamy, ale tu ta rozmowa rozprasza. I nikt już nie wie, co ogląda, bo ten wątek już nieważny. Bo tata coś powiedział, a my z Ritą już boki zrywamy ze śmiechu. On pranie suche składa, ja nowe wieszam. Zapach świeżości w każdy kąt pokoju się wciska, tak przyjemnie jest. Rita leżąc przygląda się nam, i nie, ona nie pomoże. Ona to jedynie wyprasować może, ale to nie dziś, bo zmęczona. A tata mówi, że leniuch, ale to po matce. Bo mama też

6 kwi 2015

Tran Norweski Moller's

bo tran może być naprawdę dobry...

Moje trzecie dziecko, czyli blog ten, miał jakieś 3 lub 4 dni, gdy u znajomej blogerki na fb pojawiła się zachęta do wzięcia udziału w Akademii Szczęśliwej Mamy. I możności zostania Ambasadorką Tran Moller's. Oczywiście ja, jak to ja, nie myśląc wiele, zaraz się zgłosiłam. Trzeba było ankietę wypełnić oraz napisać, dlaczego to mnie powinien przypaść w udziale tytuł Ambasadorki. Napisałam  - a jak, zdań kilka zaledwie - bo akurat na spacer wybywałyśmy, i

3 kwi 2015

Wielkanoc

życzenia

"I marzył wśród Wieczerzy Ostatniej Rozpaczy,
By, nie mogąc łez zleczyć, choćby ten prostaczy,
Najprostszy pozostawić dar chleba i wina."
Leopold Staff Tajemnica chleba i wina

31 mar 2015

Krupnik idealny


Zupa, której nie cierpiałam przez lat prawie 34. Zupa, na której widok dreszczy wstrętu dostawałam. Oczywiście wszystko wzięło się z dzieciństwa, jak to psychologowie mówią. Będąc małą

30 mar 2015

Rodzinna niedziela

 29 marzec


Zaprosiłyśmy na obiad moich rodziców, a dziadków dzieci moich. Do Górecznika, o którym już tam kiedyś pisałam. Ryby mają tam wyśmienite, no palce lizać. Dziadkowie się, o dziwo, zgodzili, więc dzisiejsza niedziela taka miła była, rodzinna, sielska anielska...Bo i obiad pyszny zjedliśmy, i czas na wspólnych rozmowach mile spędzony został. A od moich rodziców wiele można się dowiedzieć, bo bardzo mądrych ich mam. Czasem aż myślę, że na

24 mar 2015

Ulotne chwile

zdjęcia...

"Fotografie to kęsy czasu, które można wziąć do ręki"

Naszły mnie dziś wspominki i nostalgia mnie ogarnęła. Czemu ten czas tak gna? A może on w miejscu stoi, a tylko my mijamy? Bo przecież czas się nie starzeje, on ciągle jest, niezmienny, i tysiąc lat temu taki był, i sto, i wczoraj także. On tylko daje nam poczucie ułudy, że to my jesteśmy na tej ziemi panami. A gówno prawda. Należymy do przyrody, tak jak i słonie, nietoperze i ryby. Rodzimy się, dojrzewamy, starzejemy się, by na końcu drogi ze śmiercią się przywitać.

23 mar 2015

Lekko tak...

 wiosna...


"Można leżeć na moście i patrzeć, jak przepływa pod nim woda. Albo biegać i brodzić w czerwonych botach po mokradłach. Albo zwinąć się w kłębek i przysłuchiwać się, jak deszcz pada na dach. Bardzo jest łatwo miło spędzać czas."

To już chyba tradycją się stanie, takie niedzielne wspólne chwile i

20 mar 2015

Post dedykowany

 pewnej mojej imienniczce...

"- Entuzjastyczny? - krzyknął - Czy byłem entuzjastyczny? Właśnie przyznano mi stypendium w Stanach! Zrobiłem dwa lata studiów w rok i co?! - miałbym teraz to wszystko poświęcić?! Przecież ja nawet nie zarabiam! Mieszkam kątem u rodziców, w bloku! Nie mam teraz czasu i możliwości na zakładanie rodziny.
- Mój drogi - wkroczyła babcia - Jeszcze tego nie rozumiesz, ale ty już ją założyłeś. Nie ożenisz się z Różą, wyjedziesz do Stanów, lecz cóż z tego? - twoja rodzina i tak będzie na świecie.
Schoppe umilkł w osłupieniu.
(...)
- Może sytuacja go przerasta - wystąpiła obronnie Babi.
 - Ciekawe, że nie przerasta ona Róży - cierpko rzekł dziadek, - A przecież w doprowadzeniu do tej sytuacji udział miel oboje, i to, jak śmiem przypuszczać, udział jednakowy."

Już, już chciałam się poddać, niewiele brakowało a skasowałabym

17 mar 2015

Plac zabaw

zabawa chwycona w kadry...

„Fotografować to znaczy wstrzymać oddech, uruchamiając wszystkie nasze zdolności w obliczu ulotnej rzeczywistości.”
Słoneczny dzień, aż szkoda w domu było marnotrawić czas. Pojechałyśmy więc na plac zabaw, taki najfajniejszy w naszej mieścinie. Róża odkryła go niedawno, i ciągle, i wciąż chce tam bywać. A że pogoda ostatnio dopisuje, jesteśmy tam wcale często. Prawie codziennie, a dziś nawet dwa razy...

13 mar 2015

Małe opowieści

 wielkiej wagi...

 "Nie ma nic dobrego w wojnie. Z wyjątkiem jej końca."

Wojna przegoniła ludzi po całym świecie. A po wojnie bida była, wielka i głęboka jak studnia. I oboje za chlebem, jak większość Polaków, wyjechali. Ich drogi złączyły się we Francji. Cudnej, Niezniszczonej zbytnio. W Lyonie osiedli, a los pozwolił im się spotkać na którejś z pięknych ówczesnych uliczek.  Z pracą ciężko było, a Oni znaleźli, razem z mieszkaniem. W dworku pięknym, otoczonym smukłymi drzewami, szumiącymi cicho. A przy wietrze zawodzącymi głośno. Pod swój dach przyjął ich...Niemiec. I to on

11 mar 2015

Zabawki Róży

 ulubione

"Kiedy śmieje się dziec­ko, śmieje się cały świat."

Róża, tak jak i Rita, zabawek ma całe mnóstwo. Choć przyznam szczerze, że jak przy Ricie eksperymentowałam z zabawkami, tak przy Młodszej wybierałam już z głową. Wiedziałam mniej więcej, co się sprawdziło przy Ricie, kiedy i w jakim wieku była wtedy, i tym się przy zakupach kierowałam. Zazwyczaj, bo czasami takie cudeńka znajdywałam, że nie mogłam się powstrzymać przed kupnem...

A odkąd odkryłam zabawki hand-made, oszalałam na ich punkcie. Jak tylko się urodziła, już na nią czekały ręcznie robione przytulanki. I powiem Wam, że oczy ze zdziwienia otwierałam, ponieważ były one pierwszymi zabawkami, po które ochoczo rączką sięgała. Pomimo, iż cieszą one oko swoją urodą, to poza tym przecież ani nie grzechoczą, dźwięków żadnych nie wydają, a miękkie takie jakieś i wielce zaskoczona byłam, że to właśnie one stały się jej ulubieńcami. Tym bardziej, że typowych grzechotek miała całe mnóstwo...

9 mar 2015

Słowa

Wiesław Myśliwski

"Słowa same poprowadzą. Słowa wszystko na wierzch wywleką. Słowa i z najgłębszej głębi wydrą, co gdzieś boli i skowycze. Słowa krwi upuszczą i od razu lżej się robi. I nie tylko obcych, ale i rodzonych braci słowa potrafią odnaleźć dla siebie, że się znów braćmi poczują. Choćby się roznieśli w różne i dalekie strony, słowa ich zawrócą z powrotem do tego jednego ich życia,z którego, jak ze źródła, się poczęli. Bo słowa to wielka łaska. Cóż ma tak naprawdę człowiek więcej prócz słów dane? I tak nas wszystkich czeka kiedyś wieczne milczenie, to