Choć wakacyjny wyjazd jak mgnienie oka minął. Choć już Go pożegnałam. Choć znów sama, a w domu polnymi kwiatami pachnie. Choć dzieci wykończone odsypiają cięgiem ten wyjazd. Choć prania nie ubywa, za to pieniądze a i owszem.
To tam, w magicznym miejscu czas spowolnił swój bieg. Za uzdę trzymany, wyrywał się i wierzgał, ale ten, który go trzymał, znał swój fach w pełni.
Lubomir.
On pokazał, czym jest slow life. Pokazał, że można robić, to co się kocha, kochając to co się robi. Celebrując czas dany nam na ziemi, pracując z radością i lekkością, nie spiesząc się nigdzie.
Tak gościnny, aż wyjeżdżać się nie chciało.
Tak miły, że prawie z kotkiem wróciliśmy.
Z tak wielką wiedzą, że aż głupią się sobie zdawałam. Miałam w rękach biblię z 1764 roku. Niesamowite przeżycie.
Tak pracowity, jak mrówka. I pewnie silny jak ona.
Tak wyczarowujący potrawy, w taki sposób podane, że aż oczy krzyczały jeszcze, jeszcze, a brzuch jak balon wydęty.
Zapamiętam te czereśnie słodkie, na tacy starodawnej podane. I tę drewnianą huśtawkę, na łańcuchach do wielkiego kasztana przymocowaną. Rytualne karmienie owiec, wygłaskanych i wykochanych przez dzieci moje. Olbrzymie księgozbiory. Starodawny piec, za kominek służący. Drewniane okna, w kolorze brązu. Przejeżdżający co chwil parę pociąg. Żółty, z dwoma wagonami. Łaszące się kocięta. Skrzypiące schody. Fortepian w jadalni. I drewnianego anioła na kominku.
Hodkovice.
Wieś. U podnóża gór ukochanych. U nas zwiemy te góry skalnym miastem. Jedne dzikie Teplickie, drugie łagodniejsze Adrspachskie.
Przeszliśmy je wzdłuż i wszerz. Całą czwórką. Dzikie jak zawsze okazały się najlepsze.
Majestat zaklęty w skałach.
Góry ukazują kim jesteś. Wydobywają z Ciebie siły, o których nie śniłeś. Jesteś mocarzem, a wyobraźnia nie jest w stanie Cię ograniczyć...
Ponad dwa km niosłam przysypiającą Młodszą na rękach. W tym cudownym, dzikim terenie. Trudnym. Dopiero dzisiaj odczuwam ból w całym ciele. Wtedy? Czułam się niezwyciężona.
Tylko nie kozakuj. To góry rozdają tu karty...i w jednej chwili mogą strącić Cię w przepaść...
"Człowiek niczego nie zdobywa bez wysiłku"
Piękne miejsca ;-) mój mąż uwielbia góry, wszystkie wakacje by tam spędzał ;-)
OdpowiedzUsuńtak. potwierdzam :) a góry pokochałam miłością bardzo późną:)
Usuńjakie cudne zdj
OdpowiedzUsuńhttp://happinessismytarget.blogspot.com/
<3 rożek ♡♡♡
OdpowiedzUsuń<3
UsuńTakie slow life powinniśmy praktykować na co dzień . Dobrze, ze udało się Wam mieć taki wakacyjny, spokojny czas, żeby zwolnić :).
OdpowiedzUsuńhmm..góry dały wycisk :))) ale to jest to co kochamy. zresztą my zawsze aktywnie wypoczywamy, zwiedzamy wiele :)) Wam też życzę udanego wypoczynku.
Usuńwspaniałe miejsce, wspaniale góry ! również mamy w planach wybyc w góry, nawet w te nasze Bieszczady, choć na 1 weekend , bez dzieci, jeszcze w tym roku, oby się udało :)
OdpowiedzUsuńuda się. trzymam kciuki :))
UsuńŚwietny wyjazd. My w tym roku zostajemy na północy i też mam nadzieję na "slow life" ;)
OdpowiedzUsuńtrzeba zwolnić, bo normalnie można kołowrotku dostać :)))) wypoczywajcie, w końcu od tego są wakacje,,,
UsuńJak tam jest pięknie! Aż chciałoby się spakować i wyruszyć na wycieczkę :)
OdpowiedzUsuńprawda. to pakuj plecak i w drogę :)))
Usuń