pewnej mojej imienniczce...
"- Entuzjastyczny? - krzyknął - Czy byłem entuzjastyczny? Właśnie przyznano mi stypendium w Stanach! Zrobiłem dwa lata studiów w rok i co?! - miałbym teraz to wszystko poświęcić?! Przecież ja nawet nie zarabiam! Mieszkam kątem u rodziców, w bloku! Nie mam teraz czasu i możliwości na zakładanie rodziny.
- Mój drogi - wkroczyła babcia - Jeszcze tego nie rozumiesz, ale ty już ją założyłeś. Nie ożenisz się z Różą, wyjedziesz do Stanów, lecz cóż z tego? - twoja rodzina i tak będzie na świecie.
Schoppe umilkł w osłupieniu.
(...)
- Może sytuacja go przerasta - wystąpiła obronnie Babi.
- Ciekawe, że nie przerasta ona Róży - cierpko rzekł dziadek, - A przecież w doprowadzeniu do tej sytuacji udział miel oboje, i to, jak śmiem przypuszczać, udział jednakowy."
Już, już chciałam się poddać, niewiele brakowało a skasowałabym
całego bloga. Kilka niemiłych rzeczy, uwag i mój misternie budowany świat prawie runął. Tak, osoby borykające się z depresją, każdą drobną uwagę przyjmują jak ogromny cios w serce. Tak, osoby cierpiące na depresje wiedzą, jak ciężko się z niej wychodzi, jak często lubi ona powracać, jak burzyć to, co z takim trudem jest budowane, cegiełka po cegiełce. Praktycznie ciągle czuję oddech tej cholery na karku. Ale mój Anioł Stróż jednak czuwa nade mną. Tym razem moja stała czytelniczka okazała się tym dobrym aniołem. Wyciągnęła pomocną dłoń, porozmawiałyśmy i już lepiej się czuję, znów po mału staję na nogi. To Ona powiedziała, że warto, że mam pisać, bo moje pisanie daje jej siłę. Bo po całym ciężkim dniu, gdy dziecię jej śpi, zasiada sobie z kawką w ręku i chłonie każde moje słowo. I jakoś lepiej jej się na duszy robi...bo bagaż jej doświadczeń wielu osiłków by nie uniosło, tak ją życie nie szczędziło, a ta moja bazgranina w jakiś sposób odrywa ją od codziennych zmartwień. Cios za ciosem, a Ona ciągle uśmiechnięta, promienna taka...Bo najważniejsze, jak mi powiedziała, to otaczać się ludźmi, którzy ciągną cię w górę, nie w dół. No i dzieci, dla nich jesteś w stanie zrobić wszystko, nawet tę promienną twarz mieć...
A ja? Zaczynam się cieszyć każdą chwilą. I nie przejmować się tym, co myślą i mówią inni...Bo ci inni, to też tacy sami ludzie, jak ja, mający też swoje problemy. I widocznie w taki sposób próbują z nimi walczyć, dokuczając innym...Nie mnie to osądzać.
A i świat przypomniał nam dziś, jaki jest niestworzenie piękny, i jakie życie też może być. Zamiast sobie wzajemnie krzywdy robić, nie lepiej byłoby wspólnie razem to fantastyczne zaćmienie słońca oglądać? Bo tylko jedno życie nam podarowano i w dużej mierze od nas samych zależy, co z tym jedynym życiem uczynimy...
"- Co mówiłaś Babi? - spytał zaciekawiony Józinek, który podszedł od tyłu i wtulił rudą łepetynę pod jej ramię.
A ona przecież powiedziała - chyba tylko w myśli? - to samo, co zwykle:
- Dziękuję."
Ja dziś obejrzałam zaćmienie dzięki pewnej miłej starszej Pani, która akurat przechodziła obok jak wyrzucałam śmieci. Fajnie, że obcy ludzie potrafią sobie sprawiać takie małe przyjemności :)
OdpowiedzUsuńTak, i wtedy życie nabiera koloru, prawda? jakoś tak milej się robi na sercu..Ach, ale zaćmienie było piękne, szkoda, że częściej go nie ma, choc moze wtedy już nie byłoby takie magiczne..:) pozdrawiam serdecznie, mam nadzieję, ze zostaniesz u mnie na dłuzej:))
UsuńŁadnie napisałaś o tych ciężkich chwilach. Ja nie choruje na depresję - miewam jedynie słabsze kondycyjnie dni, ale to daje mi namiastkę tego co strasznego przeżywaja ludzie, którzy poważnie chorują. Trzymaj się cieplutko i nie dawaj się złym duchom! *zuza
OdpowiedzUsuńJako osoba wrażliwa, aż za bardzo, o tą depresję u mnie łatwiej było...ale nie daje się. Po urodzeniu Róży najgorzej było, teraz już na prostą wychodzę, czasami tylko takie dni mam, jak coś przykrego ma miejsce. Ale co tam, dam radę, a pisanina mi w tym pomaga :) Dziękuję, że znajdujesz tu u mnie miejsce dla siebie:) pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję za miłe słowa, ważne dla mnie:)
Usuńmnie czasami łapie depra ale nie mogę się dać jej bo mam synka i żyje dla niego.czasami sobie po płacze i mi lepjej.pozdrawiam
OdpowiedzUsuńbo my tu ciągle same, prawda? Twój też daleko? pozdrawiam
UsuńMój w norwegii jest .I więcej go niema jak jest .To już trwa dość długo i czasami mam dość ,ale zaraz wracam do rzeczywistości bo pieniądz siła wyższa.wiesz jak to jest
UsuńTak, wiem. Mój też już ponad 7 lat..i czasami się zastanawiam, czy warto było...może lepiej być niż mieć..
UsuńCiesz się każdą chwilą, najważniejsza jest Ty :* Ściskam mocno
OdpowiedzUsuńDziękuję za te słowa:))) pozdrawiam gorąco*
UsuńWidzę Kasiu, że dla Ciebie blog również stał się terapeutą - jak i dla mnie :) To ogromny plus tego, że tu jesteśmy. Bo tą terapię czynią nasi czytelnicy. I jak widzisz ma sens bycie tu i pisanie, pisanie o sobie i doświadczeniach, dzielenie się troskami i radościami, pisanie opowieści... Robisz to z pasją - to widać. Nic nie zmieniaj...
OdpowiedzUsuńA depresja ? niech odejdzie w cholerę jeśli się wybiera w Twoim kierunku! Pozdrawiam :)
Dziękuję Ci za te słowa:) Kochana jesteś:) Właśnie ze względu na tę moje "zachwiania" załozyłam bloga, zaczęłam pisać, bo to pomaga, jak wyrzucisz z siebie te emocje...ściskam ciepło*
Usuń