15 maj 2015

Uwalnianie książek

to jest pomysł...


Od lat już kilku w naszej bibliotece uwalniane są książki. Te już niechciane, bo może komu zawadzają? Może ten ktoś woli w
miejsce tychże czytadeł jakąś uroczą roślinkę wstawić? Albo wyeksponować ten porcelanowy serwis kawowy? A takie podniszczone dzieła nie będą się komponować tak ładnie, jak powinno być? Bądź jakiś młodzik pozbywa się swoich książek, bo koniec roku, bo w końcu wolność, bo już potrzebne mu nie będą. Więc zanosi ten ktoś, chwała mu za to, swoje niechciane książki i może z łezką w oku, a może i bez, a młodzik to pewnie z wielkim uśmiechem na twarzy, zostawia je właśnie w tejże bibliotece. Na stole. Zwykłym stole, brązowym, jakich setki w naszych szkołach choćby są. Odrapanym z boku lewego. Stojącym dumnie na nogach czterech koloru czarnego. A ja, będąc stałym gościem w bibliotece, można by rzec prawie jak do domu swego wchodzę, z bijącym sercem i z błyskiem w oku od razu zmierzam w stronę stołu owego. Przyzywa mnie co wizyta. I dziękuję tym wszystkim ludziom, że choć oni już tych książek nie chcą, to posiadają na tyle wyobraźni, by ich nie wyrzucać jak zużytego papieru toaletowego. Wszak każda z tych książek setki razy czytana była, setki rąk, paluszków niewprawnych, jak i tych pomarszczonych wiekiem, przeglądało, oglądało i zachwycało się słowami w nich zawartymi. A słowa te to przecież cząstki duszy autora pozostawione na stronicach tych książek. Dopieszczone przez niego, skierowane do nas, jak i do siebie samego...

Pomysł z uwalnianiem przedni, a jak. Nie wyobrażam sobie nawet, że ktoś mógłby wyrzucić jakąkolwiek książkę do śmietnika. Bądź podrzeć. Bądź podpałkę z niej zrobić. Bądź dziecku jako zabawkę dać, do zniszczenia. Optymistka jestem, prawda? A ileż ich na stosach już spłonęło przez wieki...z jakże "ważnych" powodów. Z trudem przychodzi mi nawet oglądanie takich zdjęć...Jak rzekł Ignacy Borejko "to są wytwory ludzkiego ducha. Zapisano na tych kartkach myśli, utrwalono wzruszenia i uczucia."

Wiem, co jakiś czas robię ten błąd, i dowiaduję się co w świecie słychać. To i dowiedziałam się, że badania ponoć są miażdżące, jeśli o czytanie się rozchodzi. Wniosek wysuwa się taki, że jakaś tylko resztka ocalonych z czytania przyjemność czerpie. Dobrze, że chociaż ta resztka jest i trwa. I swą tajemną wiedzę (niedługo czytanie tylko dla wtajemniczonych będzie) przekazuje z pokolenia na pokolenie. Bo jak wiadomo przykład z góry idzie, więc jeśli babcia i dziadek nie splamili się czytaniem, jak córka ich ma pokochać książki? A jej dzieci? A wnukowie i wnuczki? Zdarzają się wyjątki, ale są to wyjątki, jak nazwa sama wskazuje na to.

I choć nie mogę nadal pojąć jak można pozbywać się książek, to cieszę się, że lądują one w bibliotece naszej. Ile perełek już tam znalazłam, coś pięknego. A mój już narzeka, że miejsca brak powoli...

"gdy mnie zabraknie, nie róbcie z mojej biblioteki masy spadkowej. Proszę was o to. Każda książka, jaka stoi na naszych półkach, jest cenna, wyjątkowa i potrzebna, bo każdą z nich czytał ktoś z waszych bliskich. Cieszył się tymi książkami, uczył się z nich, nad niejedną płakał, nad inną się śmiał. Jeśli sami nie będziecie ich chcieli, oddajcie je tym, którzy książki kochają."

 Zdjęcie dwuznaczne jakoś tak mi się zrobiło:) słońca wina a jakże:)

16 komentarzy :

  1. Uwalnianie książek to fajna sprawa, ostatnio zauważyłam jedną na ławce w parku zostawioną dla przypadkowego czytelnika. Nie uważam jednak, by akcja spowodowała zwiększenie ilości czytających, chociaż nie miałabym nic przeciwko temu, żeby tak było. Ja książki kocham do tego stopnia, że moich w życiu bym nie uwolniła:).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas to uwalnianie trwa dobrych kilka lat, lepiej jak zaniosą je do biblioteki aniżeli mieliby je wyrzucić na śmieci. Swoich także nie oddam, jedynie w spadku przekażę:)

      Usuń
  2. Lepiej uwolnić niż miałaby stać na półce nieczytana. Ale mam podobnie jak Sabina. Ja tak kocham moje książki i z większością mam jakieś wspomnienia, że ciężko byłoby mi je uwolnić...W wojewódzkiej bibliotece u mnie raz albo dwa w roku robią kiermasz książek. Sprzedają po złotówce. Jesienią wyszłam z dwoma pudłami i do bagażnika nie mogłam donieść...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie w domu wszystkie ukochane są, niektóre tak sczytane, że mój sie dziwi po co m i one. a przecież to właśnie te najukochańsze, najczęściej sięgane. Ten kiermasz super pomysł, ileż perełek można upolować:) U nas akcja uwalniania trwa ładnych parę lat, także pomysł też wypalił. Ostatnio piękne wydanie Kochanowskiego zdobyłam, dla Rity serię Tomka.

      Usuń
  3. Uwalnianie książek - pomysł jest świetny! Sama mam w domu mnóstwo książek, które z chęcią bym uwolniła :) / Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, pomysł super. nie chcesz Ty, weźmie kto inny przynajmniej, prawda? u nas już od kilku tak się dzieje:)

      Usuń
  4. Nigdy nie wyrzuciłam książki. Nawet jeśli są bardzo stare to zanoszę je jednej z bibliotek, bo tylko w jednej przyjmowane są tego rodzaju książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak i ja. Moi rodzice to jeszcze maja takie stuletnie perełki, skórą oprawione lub materiałem i szyte ręcznie :) pozdrawiam serdecznie*

      Usuń
  5. Ja zbiorami swymi studenckimi obdarzylam dwie biblioteki uczelniane. A ze mialam prawdziwe perelki to wydzial i instytut bardzo sie ucieszyl. A i ja tez bo miejsca w domu zaczyna brakowac a ksiazki beda nadal sluzyly 😃

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rewelacja:)) Fajnie spotkać Was, dziewczyny, takie, które lubią czytać i szanują książki. a człowiek głupi myśli , że to gatunek wymierający :D A tak z ciekawości zapytam, ile znasz języków? post czytałam, że konferencje prowadzisz w ang, podziwiam :)))

      Usuń
  6. uwalnianie książek - fenomenalny pomysł ! ja z moimi książkami, nawet bajkami dzieci rozstać się ni potrafię, Ba! nawet z gazetami typu miesięczniki mam problem, i tak zalegają, leżakują i dobrze mi z tym :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. im starsze książki tym większego znaczenia dla mnie nabierają...oddałam tylko książki ze studiów, jakieś tam bzdurne kodeksy i przepisy prawa:)

      Usuń
  7. Ja raczej książek nie oddaję- mam jeszcze dość pokaźny zbiór z mojego dzieciństwa. Podręczniki ze studiów jednak oddałam bo nie przydadzą mi się a ktoś może jeszcze skorzystać :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wizytę , a zwłaszcza za poświęcenie kilku minut na przeczytanie moich bzdur ;)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...