30 sty 2015

Wigry

z cyklu

mamo, a czy Ty wiesz?

- mamo. Posłuchaj. Zobacz, jaki fajny utwór leci, jaki śmieszny.

I puszcza mi ten kawałek. Nie krytykuję, bo i po co. Raz na jakiś czas bzdur posłuchać może. A znów moje ucho wiele zniesie. Gust muzyczny jako taki posiada, więc się nie martwię zbytnio. Zresztą każdy ma prawo wielbić muzykę, jaka tylko mu się żywnie podoba. I nic nikomu do tego.
Ale wracając do piosenki, tak więc słucham.."wiggry, wiggry, nie jechałeś nigdy?"
i zaraz słyszę Starszej pytanie:
- fajne prawda? a Ty mamo, jechałaś kiedyś na takim rowerze?

Wybuchnąć mam śmiechem, czy udać powagę? Ale pytanie wymaga odpowiedzie. Więc odpowiadam:

- Rita. pewnie, że jechałam. kiedyś to tylko takie rowery były. wigry, romety i inne takie hanki. wiesz, bez przerzutek, bez hamulców przy kierownicy. a człowiek to się cieszył, jak jakiś głupi, że rower ma. Bo nie każdy miał. Nie każdego było stać. A jak pieniądze miał odłożone na ten rower, to nie zawsze w sklepie mógł dostać. Bo sklepy kiedyś pustką wielką były zapełnione. A nieraz szedł ktoś kupić owy rower, a ze sklepu wychodził z sankami, latem. Bo akurat te sanki w tym sklepie były.

-łahahahaha. Chyba sobie żartujesz? Jak sklep pusty?? Jak z sankami? To jest niemożliwe.

- ano kiedyś rzeczy niemożliwych nie było wcale. ja, to już z końcówki tego, jakże wspaniałego i pełnego dobrodziejstw, systemu jestem. Coś tam pamiętam, więcej to z opowieści babcinych wiem. Ale powiem ci, że jak wysyłana do sklepu byłam, po drobne zakupy, z kartką w ręce, to babcia J. nieraz mówiła: "kup mleko, jak będzie, kup chleb, jaki będzie i coś na chleb, byleby było". A człowiek mały i nieobeznany w świecie, szedł i kupował co było. A przeważnie to ocet był i krówki, te cukierki. Ale takie, że gębę całą dokładnie potrafiły skleić. I to się jeszcze w kolejce nastać musiałam, bo mała byłam. Więc każdy mnie wymijał, omijał, przede mnie się wpychał. Jakby miało im to w czymś pomóc, jak i tak sklep pustką zionął.
Co jakiś czas na sklep pusty jedzenie przywozili. To kolejki robiły się gigantyczne, i to już dzień wcześniej nieraz. I stało się w tej kolejce, nie wiedząc nawet, CO na sklep rzucili i czy cokolwiek się kupi. Bo ludzie jak te sępy, kto pierwszy, to zaraz by wszystko wykupił, byle kto inny mu nie zabrał. Jak masło tego dnia dowieźli, to kupowali po pięć, sześć sztuk. Ile można było. Ażeby ktoś się podzielił? Oj rzadko. A potem te masła zjełczałe wyrzucali pod śmietnik. Bo zjeść nie zdążyli, a popsute już. A gdyby człek taki pazerny nie był, to ktoś inny by to masło dostał. I z apetytem, z kromką chleba, by zjadł.

- jak mogło nie być jedzenia, no mamo? co to w ogóle za życie było? że z głodu nie pomarliście.
- ano każdy radził sobie jak umiał. Jak kto miał rodzinę we wsi, to tak źle nie było. Bo i jajka dostał, i chleb swojski, chrupiący, a i od czasu do czasu świniaka się zabijało. to i pełno mięsa z niego było. A jadłaś Ty kiedy leguminę?
-nie
- to poprosze babcię, aby ci zrobiła. To był rarytas tamtych czasów. Niebo w gębie. Żadne desery nie mogą równać się z tym przysmakiem. A smakowało dlatego, że to od wielkiego dzwonu się dostawało. A nie jak teraz, wszystko macie na wyciągnięcie ręki i na już. I dlatego te smakołyki was nie cieszą. Bo za łatwo i za często je dostajecie. 

- dobra, dobra, nie marudź mama. ale wracając do roweru, górala też miałaś przecież?
- coś ty. to już później. jak prawie dorosła byłam. a jak byłam mała, to nie było górali. Tylko takie właśnie Wigry.
  
"- Ona nie może się tak nazywać: Tradycja! 
- Dlaczego niby? 
- Pytasz, dlaczego? No bo tradycją nazwać niczego nie możesz. I nie możesz uchwałą specjalną zarządzić ani jej ustanowić. Kto inaczej sądzi, świeci jak zgasła świeczka na słonecznym dworze. Tradycja to dąb, który tysiąc lat rósł w górę. Niech nikt kiełka małego z dębem nie przymierza. Tradycja naszych dziejów jest warownym murem, to jest właśnie kolęda, świąteczna wieczerza… To jest ludu śpiewanie, to jest ojców mowa, to jest nasza historia, której się nie zmieni. A to co dookoła powstaje, od nowa, to jest nasza codzienność, w której my żyjemy."

6 komentarzy :

  1. Jestem roczni 87, ale też pamiętam to "Kup jak będzie :)".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o, to dużo młodsza ode mnie :) ja pamiętam co nieco, jak mi papierowe, z gazety, książki rodzice zdobywali. do dziś je mam:) albo lalkę, co kosztowała całą pensję nauczycielską mojej mamy:)

      Usuń
  2. Ja jestem rocznik '82 i doskonale pamiętam czasy jak z babcia przed szkołą za cukrem stałam albo jak całe osiedle biegło bo kawę miei rzucić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj tak. tak właśnie było :) a człowiek to ani chwili w domu nie siedział, całe dnie na dworze. pozdrawiam cieplutko:)

      Usuń
  3. Ja nie pamiętam takich czasów. Znam je z opowiadań.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę to były ..dziwne czasy. mój o wiele więcej pamięta niż ja. te kolejki i pustki w sklepach, i jak rzucili buty, to tylko jeden rodzaj w dwóch kolorach...no cuda na kiju się działy:))

      Usuń

Dziękuję za wizytę , a zwłaszcza za poświęcenie kilku minut na przeczytanie moich bzdur ;)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...